Kochani zamieszczam poniżej historie Beatki. Moje komentarze dodam na końcu. Z serca dziękuję
„Tak to jest, że już w momencie decyzji wzięcia udziału w wyzwaniu czy w kursie zaczynają dziać się rzeczy, które związane są z danym tematem.
Trochę będzie to długie, ale chciałabym podzielić się tym, co się wydarzyło od momentu zapisania się na wyzwanie 😁 dotyczącego przełamywania schematów.
Nazwę to „dziennikiem moich schematów” i będę się dzielić tym co się u mnie dzieje w tym temacie.
Tak więc jeszcze przed startem wyzwania u Ewy Józefowicz – Let life flow odkryłam w sobie schemat pierwszy – „bo coś przeoczę” i schemat drugi – „po co ci to?”.
Od kilku tygodni zadaję sobie pytanie „co mnie jeszcze powstrzymuje od tego, by wyjść z tym co kocham, lubię i robię na zewnątrz, do większego grona osób”. Zadaję pytanie i słucham podpowiedzi, patrzę na symbole, sygnały. Dodatkowo zadałam sobie pytanie jaką drugorzędną korzyść mam z tego, że „siedzę cicho”.
I jakoś tak „przypadkowo” 😉 zbiegło się to z wyzwaniem i analizą energii na tu i teraz. Ewa nagrała i przesłała mi swoje odczucia jaką mam energię w tej chwili. Słuchałam i uśmiechałam się do siebie. Wiem, że jestem gotowa i częściowo już wiem, jaki schemat mnie nie puszcza. Ewa potwierdza to z czym pracuję w tej chwili – poszukuję programu, który gdzieś głęboko we mnie jest.
Przecież robię bezpłatne konsultacje, umawiam się z ludźmi w ramach „ćwiczenia”, więc to samo mogłabym robić za pieniądze.Wzięłam „byka za rogi” i umówiłam się na sesję z koleżanką. Protokół wiadomości od sytuacji pokazał, że moja Nadświadomość zidentyfikowała ten program i że nie muszę posiadać wiedzy na ten temat – nie muszę wiedzieć jaki to program. Zaufałam i zrobiłam integrację tej wiadomości. Koleżanka na końcu sesji zapytała czy mnie nie korci, żeby się dowiedzieć co to jest. Powiedziałam, że nie. Że ufam i wierzę, że ruszę.No i teraz już wiem, że to była próba. Puściłam i poddałam Bogu całe rozwiązanie. Dzięki temu w kolejnych godzinach zaczęły przychodzić skojarzenia i „olśnienia”.Pierwsze tego wieczoru pod prysznicem. Taka sytuacja z moim tatą. Rok 1992, jadę do Kutna do księdza, który pomaga leczyć naturalnymi metodami. Nie mogłam się doczekać odpowiedzi na mój list w sprawie taty i jego stanu, więc pojechałam. Ksiądz dał zioła, powiedział jak używać. Tato odszedł trzy tygodnie później i po jego śmierci przyszedł list od księdza. Że trzeba się zaopiekować żołądkiem, bo jest bardzo zniszczony.Tacie wykryli nowotwór płuc, ale potem się okazało że pierwotny był żołądka, a potem płuca.I tu znów skojarzenie – trzy lata wcześniej nadkwasota, picie sody, zrzucanie na jedzenie, stres, itp. Lekarz, który twierdził że jeżeli boli to znaczy że jest…Czyli ewidentne przeoczenie. Gdyby wtedy to się wykryło, to by nie doszło do takiej sytuacji…
Olśnienie drugie związane z sytuacją z mamą. W 2000 roku kończyłam kurs Silvy. Od kilku tygodni na fb „wyskakuje” mi wiadomość sponsorowana. Pojawia się pani, która organizuje kursy Silvy. Zastanawiałam się co w tym było dla mnie? Wróciłam myślami do roku 2000. Będąc na kursie robiliśmy ćwiczenie w parach dotyczące zdrowia. Nie pamiętam dokładnie, ale trzeba było myśleć o jakiejś osobie znajomej lub z rodziny, a partner z ćwiczenia rysował na mapie ciała miejsca, które czuł że coś jest nie tak. Zdziwiłam się, bo myślałam o mamie, która paliła 30 lat i myślałam, że mogłoby być cos na płucach. A tu czarne plamy były w okolicach trzustki i wątroby. Zapomniałam o tym ćwiczeniu. W 2003 roku w styczniu moja mama odeszła na nowotwór trzustki i wątroby…
Kolejne przeoczenie.
Tych „olśnień” było więcej. Była moja praca z przekonaniem, że jeżeli ja wzięłam odpowiedzialność za swoje życie, to inni powinni też. Moja podświadomość nie zgadzała się z tym, że mogą być ludzie, którzy nie biorą odpowiedzialności za swoje czyny. I jeszcze głębiej – że nie biorą odpowiedzialności za swoje życie (patrz moi rodzice, których „wykończyły” emocje siedzące w ich wnętrzu).No i taka „wisienka na torcie” w postaci określenia grupy „klientów”, którym chciałabym towarzyszyć w ich wewnętrznej pracy z programami podświadomości. Jadąc na warsztat Psyche-k w lutym tego roku i doskonaląc się w byciu facylitatorem tej metody napisałam:„Przychodzą do mnie ludzie, którzy są gotowi na zmiany i wdrażają je w swoim życiu.”No i tu na podstawie powyższych przemyśleń usłyszałam w końcu moje ukochane ego. Pojawił się taki monolog ego:
A co jak przyjdą nie gotowi? Tacy nie odpowiedzialni za swoje życie?
A co jeśli coś przeoczysz?Pamiętasz? Przeoczyłaś i czułaś się winna, po co to powtarzać?
Po co Ci to?
Masz pracę, zarabiasz więcej niż wydajesz, masz dom, samochód, nie masz kredytów, jesteś spokojna… po kiego ci ludzie? Daj spokój. Zamiast prowadzić sesje poczytaj książkę, pooglądaj seriale, zrób kilka par kolczyków, stwórz maskotkę na szydełku…
Kocham swoje ego i to co do mnie mówi, ale ja wybieram Siebie.Wychodzę w służbie ludziom niezależnie jacy do mnie trafią. Teraz.”
Beata Więcławska
Ewa: Pamiętajmy kochani, że nie przychodzimy na ten świat, aby być dobrymi ludźmi. TAK! Przeczytaj to jeszcze raz- nie przychodzisz tu, żeby być dobrym Bycie dobrym to za mało. Bycie dobrym trzyma nas w naszej strefie komfortu – jak i u Beatki- mogłaby przecież się rozwijać, robić biżuterię, maskotki, coś poczytać, czymś się podzielić. Nie ma wątpliwości, że jest w tym dobra i że jest to dobre, nikogo nie krzywdzi, pomaga. Jednak kabaliści mówią – to za mało. Przychodzimy tutaj, aby przekształcić nasza egoistyczna naturę, aby zbliżyć się do Światła, aby przezwyciężyć wszystko to co nas ogranicza i żyć pełnią potencjału. Transformacja nie jest wygodna i zawsze odbywa się poza strefą komfortu.
Nasze życie nie jest przypadkowe, wszystko co się w nim wydarza ma sens, jeśli tylko jesteś gotowy/a ten sens zobaczyć. Wszystkie „przeoczenia” Beatki tak naprawdę ćwiczyły jej uważność, jej połączenie z intuicją, podjęcie działania w tu i teraz. Zatem to co było miało być, aby mogło wydarzyć się to co jest. Nie wystarczy być dobrym, nie wystarczy pozytywnie patrzeć na życie. Twoim duchowym obowiązkiem jest wykorzystać to co Cię w życiu spotyka i zbudować z tego ekspertyzę i tym darem dzielić się ze światem. Proces ten nigdy nie przestaje być procesem a jedynie zmienia się na różnych etapach Twojego życia.
Kiedy tylko otwieramy się na tą perspektywę spotykamy odpowiednich nauczycieli, przyjaciół, partnerów, klientów. Zatem trafią do nas tacy, którzy będą w danym momencie idealnie dopasowani do naszych wyzwań, kompetencji i lekcji życiowych.
Dziękuję Beatko za owartość Twojego serca i mądrość życiową.
A Ty, gdzie dziś możesz wyjść ze strefy komfortu?
Jakie wydarzenia – być może trudne- możesz przekuć w dar?
Aby rozpocząć efekt domino trzeba popchać pierwszy klocek- samo się nie zrobi.
Jeśli nie wiesz jak lub co Cię w tym blokuje z serca zapraszam na warsztat „Przełam schemat – harmonia 4 wymiaru”
0 komentarzy