W świecie fizycznym, czyli w rzeczywistości, w której żyjemy zwanej kabalistycznie Malchut wyróżniamy cztery królestwa:
– królestwo minerałów,
-królestwo roślin,
-królestwo zwierząt,
-królestwo ludzi.
Wszystkie te królestwa wpływają na siebie, uczą się wzajemnie różnych lekcji a tym samym dają inne perspektywy i możliwości z punktu widzenia reinkarnacji.
W tym artkule porozmawiamy o królestwie zwierząt.
Z poziomu duszy wybierając królestwo oraz scenariusz naszego życia kierujemy się rozpoznaniem. Rozpoznanie zawiera w sobie tematy które chcemy odkryć (talenty, zasoby) oraz te które chcemy przekształcić. Często powtarzam, że energia jest jak plastelina, a nasze zachowania, myśli, emocje lepią z niej różne formy. Stąd przekształcenie to przelepienie jednej formy w drugą.
Jaka jest zatem najcenniejsza lekcja, której możemy nauczyć się od królestwa zwierząt?
Odpowiedz to bezwarunkowa miłość.
Ktokolwiek kto posiadł szczególnie psa lub kota wie, że zwierzę po prostu jest i daje z siebie wszystko. Bez względu na zachowanie „pana”, czy bije, czy głaszczę, czy karmi, czy głodzi – zwierzę nie odstępuje go na krok. Ile razy czytamy opowieść, gdzie np. pies był katowany, ale i tak wracał instynktownie do właściciela? Ile razy wywożone do lasu zwierzę potrafiło odnaleźć dom oddalony setki kilometrów, tylko po to, aby wrócić do tego kto je okrutnie porzucił? Zatem z perspektywy kabalistycznej, jeśli dusza człowieka wybiera wcielenie w królestwie zwierząt to kieruje nią motywacja nauki poświecenia, pokory, bezwarunkowej miłości. Wyobraź sobie np. ze jako człowiek masz za sobą wiele żyć w których byłeś alkoholikiem, gdzie zaniedbałeś rodzinę, gdzie bezwarunkowo kochające Cię dzieci cierpiały, ale jednocześnie trwały u Twego boku. W kolejnym życiu ulegasz pokusie narkotyków a bezwzględnie kochająca Cię matka poświęca swoje życie próbując wyrwać Cię ze szponów nałogu. Kolejne życie – kolejne podejście, udało się ominąć nałogi, ale wewnętrzna pustka i narcyzm wzięły górę. Można by tak wymieniać i wymieniać.
Kiedy powtarzamy ciągle te same schematy, z poziomu duszy nie ma ewolucji. A czego pragnie dusza? Odkrycia wszystkich zasobów oraz blokad, które stoją na drodze ku zbliżeniu się do Światła – a co za tym idzie – Źródła skąd dusza pochodzi. (o tej wędrówce oraz o balansie w świecie energii będzie kurs jesienią). Skoro masz coś przekształcić to znaczy, że połowa Twojej energetycznej matrycy (omawiamy to na sesjach indywidualnych) musi zawierać poprzednie lekcje, tendencje, pokusy (nazywam to często bagażem). Kiedy próby „przelepienia” tej części plasteliny kończą się ciągle tym samym dusza może wybrać wcielenie w królestwie zwierząt. Ponieważ zwierzę pozbawione jest wonnej woli daje to gwarancje powodzenia, ponieważ po prostu jest zaprogramowane na bycie tam, gdzie będzie. Nie ma możliwości sprzeciwu, nie ma daru mowy i artykulacji tego co się nie podoba i jest często skazane na właściciela. To bardzo odważna i mocna lekcja. Nie znaczy to, że mamy nie pomagać cierpiącym zwierzętom, ale pozwala to odkryć sens i w takim cierpieniu. Dusza bowiem uczy się poprzez ból gdy odrzuca inspirację ( więcej na ten temat można nauczyć się na kursie na platformie.
Kolejna lekcja szczególnie dla kota jest praca z intuicją. Koty mocno pracują w polu energii i oczyszczają to co wymaga oczyszczenia. Z osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że Chico (mój kotek) miał niesamowite wyczucie energii. Kiedy były trudne tematy na sesji siedział obok mnie, ale mnie nie dotykał. Gdy pewne blokady podświadomości zostały odkryte odprężony kład się na kolanach. W czasach, gdy w dzień prowadziłam wiele sesji potrafił cała noc leżeć na mojej klatce piersiowej. Podczas trudnych wędrówek duszy (można by to nazwać podróże we snie) wybudzał mnie swoim wyciem. Był moim nauczycielem, przyjacielem i szamanem. W jego oczach skrywała się mądrość całego Wszechświata.
Stąd często osoby, które odrzucały głos intuicji przez pokolenia lub pracowały z tematem „magii”, ale tylko dla własnych korzyści a nie w służbie innym wybiorą ciało kota.
Jeśli natomiast chodzi o pochowek, to kabalistycznie, bez znaczenia czy chowamy ciało człowieka czy zwierzęcia – chowamy ciało takie jakie jest, zawinięte w prześcieradło lub jakaś tkaninę. Kremacja jest pewnego rodzaju szokiem dla duszy w procesie przechodzenia do świata energii, ale jeśli tak się stało -to tak miało być i w tym też jest plan. Mój kot Chico odszedł niespodziewanie. Miałam tylko chwile, aby się z nim pożegnać. Mieszkam w mieście stad nie mam ogródka i możliwości samodzielnego pochowku. We Wiedniu praktykuje się zazwyczaj kremacje i urnę lub zbiorową utylizację. Klinika przechowała ciało mojego przyjaciela i dała mi kilka broszur. W dniu odejścia dusza jest bardzo blisko świata fizycznego stąd możemy położyć się spać z intencją rozmowy z bliska osobą. Nie wiedziałam co wybrać, byłam zmęczona (leciałam 30godzin z Meksyku, aby być z Chico), przytłoczona. Modliłam się i zapytałam duszy jaka jest jej intencja na pochówek i dalszą wędrówkę. W nocy śniła mi się piękna polana, drzewa, kwiaty i trawka. Rano wstałam i wiedziałam, że Chico chce być pochowany w ziemi, bez kremacji. Otworzyłam broszury kliniki i jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że 90km za Wiedniem jest cmentarz dla zwierząt. Na zdjęciu zobaczyłam polanę i drzewa z mojego snu. Tam też odbył się pochowek Chico. Tabliczka nagrobku oraz opieka nad cmentarzem sprawowana jest przez osoby upośledzone, które w tym znalazły swoja misje życiową. Przepiękna definicja przepływu, gdzie nie tylko umożliwiamy jednej duszy kontynuację wędrówki i nowy cykl, ale także innym realizację ich potencjałów. Dodam, że nawet podczas pochowku bliskich mi członków rodziny nie doświadczyłam tak wysokiej wrażliwości i empatii. Chico ma piękne miejsce a jego dusza kontynuuje podróż – być może niebawem w ciele człowieka? (tak mi podpowiada serce). Chico jest moim przyjacielem, nauczycielem- miłości, cierpliwości oraz stawiania granic, kiedy intuicja nam to podpowiada. Jestem niezmiernie wdzięczna, że wybrał mnie na właściciela.
A ty jakie masz zwierzątka w domu i czego Cię nauczyły?
Ja jestem zrozpaczona. Cały proces leczenia mojej Kitki był pechowy. Tak jakby ktoś chciał aby tak się stało a stało się nieodwracalne. A obiecałam jej że za uszy ja z tego wyciągnę. Bez szczegółów Kitka się zatruła. Pierwsza weterynarz troche pomogła, drudzy popełnili kardynalne błędy. Jak już ustaliłam co się dzieje ze specjalistą to stan był kiepski ale podjęliśmy walkę Kitka też. Nasz weterynarz był na urlopie więc znikąd pomocy. Na naszej drodze postawiono lekarza który okłamał nas abyśmy Kitkę uśpili. Powiedział, że wyjścia nie ma, celowo powiedział nam, że jelita nie pracują. Pośmiertnie dostałam zdjęcia RTG wskazują na coś innego. To nie jest moja opinia to opinia wszystkich weterynarzy z którymi rozmawiałam. Jestem zrozpaczona. Leczyłam Kitkę 4 tygodnie. Karmiąc, jeżdżąc dwa razy dziennie do kliniki. Kilkukrotnie do Warszawy aby zdobyć leki. Mąż w przerwie w pracy przyjeżdżal mi pomóc w karmieniu. Jestem w 8 miesiącu ciąży. Nie zostawię tej sprawy tak sobie. Żyje z gigantycznym wyrzutem sumienia. Nie mogę się pozbierać. Non stop płacze.
Dziekuje Ci za ten komentarz. przede wszystkim pozwól sobie na płacz i okres żałoby, ja do tej pory a będzie niebawem 2 lata potrafię zapłakać myśląc o moim Chico. nie jestem fanka udzielania rad, zatem oczywiście zrobisz tak jak czujesz- ale właśnie- pozwól sobie poczuć w sercu co robić i przede wszystkim jaka jest tego intencja. w gniewie i chęci zemsty odwetu nie wytworzysz nic pozytywnego. plan duszy twojej Kitki był dokładnie taki jaki miał być, a teraz ma szanse reinkarnować kolejny raz w ciało człowieka. mimo Twojego bólu czy potrafisz w ten proces zaufać? czy możesz skupic się na tych wszystkich cennych lekcjach których nauczyła Cię Kitka? to są te dary… i jeśli z tego poziomu będziesz nadal chciała wykonać jakiś ruch, to będzie to ruch zgodny z prawda Twojego serca. ściskam
Moja historia z reinkarnacja zwierząt rozpoczęła się osiem lat temu gdy zmarł mój kot max który był ze mną 18 lat byłam przy nim do ostatniej chwili ale nie do chwili odejścia , gdyż nie mógł odejść patrząc mi w oczy . A ja patrząc jak cierpi pozegnałam się z nim i kazałam iść do naszego pieska ktrory odszedł sześć lat wcześniej to co się wydarzyło później aż do wczoraj nie potrafię opisać ale gdyby znalazł się ktoś kto zechciałby to opisać chętnie opowiem moja historie